Recenzja filmu

Zielarka (2010)
María Novaro

Biała szamanka

Reżyserka sytuuje opowieść na granicy kultury rdzennie meksykańskiej i cywilizacji zachodniej.
"Zielarka" to jeden z najciekawszych filmów, jakie ostatnio miałam okazję zobaczyć. Zupełnie po cichu, bez zamieszania wprowadza radykalnie inną perspektywę niż ta, którą zwykle widzimy w kinie. Nawet na tle tego, co tworzą jej odważni, przełamujący kinowe schematy koledzy, Maria Novaro, najbardziej znana reżyserka z tego kraju, wypada bardzo oryginalnie. Reżyserka w centrum opowieści stawia dwie kobiety. I nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Znaczące jest raczej to, jak konsekwentnie umieszcza swoje bohaterki poza męską narracją, kobiecy pierwiastek przenika całą historię głęboko. To świat czułych relacji, a nie pustych kontaktów; głębokich emocji, a nie obojętności; intuicji, a nie oświeceniowego racjonalizmu. 

Reżyserka sytuuje opowieść na granicy kultury rdzennie meksykańskiej i cywilizacji zachodniej: bohaterkami są matka Lala i córka Dalia – białe, raczej zamożne, przynależące do wyższej klasy średniej. Matka świetnie zna się na florze, z pasją pracuje przy pielęgnacji przydomowego ogrodu z bujną, egzotyczną roślinnością. Ale dla niej ogród to nie tylko ozdoba: każdy kwiat, liść, korzeń ma swoje specyficzne właściwości. Ta praktyczna wiedza służy Lali w wielu aspektach życia: wie, jak wykorzystać aloes (jako krem do twarzy), ale też jak hodować marihuanę i spożywać grzyby halucynogenne. Córka, po trzydziestce, prowadzi samodzielne życie: pracuje w niezależnej radiostacji, wychowuje samotnie kilkuletniego syna. Wszystko się zmienia, gdy u niezależnej, energicznej Lali zostaje zdiagnozowany Alzheimer. Jej stan szybko się pogarsza, a córka musi skonfrontować się z nową rzeczywistością. 

Mężczyźni pozostają na uboczu: w życiu Dalii przewijają się jacyś znajomi, młody kochanek zaczepiony w kinie, ojciec chłopca tęskniący za Dalią i od czasu do czasu opiekujący się synem. Ojca Dalii słyszymy tylko podczas rozmowy telefonicznej. Nie wiemy nawet, czemu nie mieszka już z matką, czemu ma prawo tylko na gościnny wstęp do jej życia. Jedyny jego namacalny ślad na ekranie to wisząca na krześle marynarka. Tylko czy rzeczywiście należy do niego? Równocześnie z historią Alzheimera zostaje przed nami uchylony rąbek rodzinnej tajemnicy. Pokolenie najmłodsze to synek Dalii. Chłopiec dostaje od ojca-biologa modliszkę. Nie jest, przynajmniej na razie, dopuszczany do tajemnej wiedzy kobiecej o pożytecznych i trujących roślinach. Czyżby to sygnał, że wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie, z kobiety na kobietę, umrze wraz z matką chłopca? Ona jeszcze kontynuuje tradycję, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że świat babki – silnie związany z przedkolumbijską kulturą, mający korzenie jeszcze w wiedzy jakiejś starej szamanki  –  powoli odchodzi do przeszłości.
1 10
Moja ocena:
9
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones